poniedziałek, 27 lipca 2015

Naked City


Piwo Naked City
Moje oceny:                                                
barwa: 8/10                                                   
smak: 9/10                                                     
zapach: 9/10
piana: 10/10
opakowanie: 8/10
średnia: 8.8/10

Ocena: 8.5/10

Informacje:
ekstrakt: nie podano
alkohol: 6.0%
goryczka: 65 IBU
kraj: Polska
cena: około 8 zł / 0,5l (Tesco)

Piwo, które o ile mnie pamięć nie myli miałem już okazję wypić, jednak dopiero teraz pojawia się ono na blogu. Nie pamiętam swoich wrażeń z poprzedniego spotkania, a że darzę Radugę dużą sympatią, wierzę, że będzie co najmniej dobrze :) Sprawdźmy!

Etykieta tradycyjnie już nawiązuje do klimatów filmowych sprzed kilku dekad. Nie mam pojęcia o czym był film "Naked City", jednak ufam, że kąpiąca się kobieta do tejże produkcji nawiązuje. Eta jest okrągła co troszkę mi nie odpowiada. No i jak to Raduga, znowu brak informacji o ekstrakcie ;) Kapsel czarny bez brandingu.

Piwo nalało się z bardzo ładną, obfitą oraz drobną pianą. Utrzymuje się ona bardzo długo i i tak nie zanika do końca gdyż pozostaje w formie całkiem przyzwoitej warstwy. Ponadto ładnie oblepia szkło w sposób kojarzący się z belgami, tworząc bardzo ładną koronkę. Piwo mimo długiego odstania jest zmętnione. Jego barwa to zamglone, brudnawe złoto, chwilami wpadająca w lekki pomarańczowy.

Piwo Naked City po przelani

Aromat jest zdecydowanie intensywny i ładny. Wyczuwalne są tutaj nuty chmielowe w formie słodkich i mocno dojrzałych białych owoców egzotycznych. Jest tutaj też nuta, która każe mi twierdzić, że piwo będzie mocno goryczkowe, jednak trudno mi ją określić (niby lekko ziołowo, jednak nie do końca to jest to). Ponadto jest tutaj słodowa pełnia, bardzo przyjemne nuty fenolowe, jednak nie dominujące, oraz po ogrzaniu lekka alkoholowość.

W smaku piwo jest z początku przyjemnie owocowe i słodkawe. Dochodzi tutaj oprócz wspomnianych wyżej owoców także ananas i delikatny grejfrut. Goryczka jest spora i grejfrutowo ziołowa jednak zdecydowanie nie zalega mimo jej długości. Na języku wyczuwalne są nuty fenolowe już w większym stopniu niż w aromacie. Piwo jest pełne jednak finiszuje dość wytrawnie. Jest także przyjemne ogrzewanie żołądka co przywodzi na myśl oryginalne, mocne piwa belgijskie. Wysycenie na średnim poziomie, jak najbardziej przyjemne.

Bardzo fajne i pijalne piwo, nadające się na cały rok. Owoce i goryczka na lato a fenole i lekki alkohol na zimę :) Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz