niedziela, 14 czerwca 2015

Call me Simon


Piwo Call me Simon
Moje oceny:
barwa: 8/10
smak: 8/10
zapach: 9/10
piana: 10/10
opakowanie: 9/10
średnia: 8.8/10

Ocena: 9/10

Informacje:
ekstrakt: 19.1%
alkohol: 6.9%
goryczka: 78 IBU
kraj: Polska
cena: około 9 zł / 0.5 l (Tesco)

Piwo będące efektem współpracy Browaru Pinta z walijskim blogerem piwnym Simonem Martinem. To moje drugie spotkanie z tym ejlem, po roku widzimy się ponownie ;)

Etykieta klasycznie pintowska. Fajna historyjka nawiązująca do współpracy z Simonem. Oczywiście szereg informacji. Ładna kolorystyka nawiązująca do barw narodowych Irlandii. Nie ma się co tutaj rozpisywać ;)

Piwo nalewa się ze świetną, drobną pianą. Piana opada z czasem jednak utrzymuje się do końca, przy okazji zostawiając po każdym łyku ładny lacing. Barwa jest bardziej brunatna niż czerwona. Widoczne jest także znaczne zmętnienie oraz brzydkie drobinki w toni piwa, coś na wzór białek.

Piwo Call me Simon po przelaniu

W aromacie wyczuwalne są zdecydowanie nuty chmielowe w formie owoców tropikalnych. Jest także przyjemna nutka ziołowa kojarząca mi się z mocnym aromatem herbacianym. Nie wiedzieć czemu zawsze mam takie odczucia przy piwach z 'red' w nazwie stylu ;) Zdaje się być także lekko słodkawo. Po zamieszaniu nutka owocowa staje się intensywniejsza a wyczuwalne w aromacie owoce znacznie bardziej dojrzałe.

W smaku jest nieźle. Przyjemna ziołowo herbaciana goryczka, wyczuwalna z miejsca jednak wcale nie zalegająca. Lekka słodkość z dodatkiem owoców. Jest też coś co mnie tutaj nie zachwyca, mianowicie posmak karmelowy.. Coś jak cukierki Cadbury Eclair co nie jest zbytnio przyjemne. Posmak idący za karmelem zdaje się być lekko mleczny.

Piwo bardzo przyjemne i jeszcze bardziej zdradliwe, gdyż woltaż wyczuwalny jest w głowie po połowie szklanki "duszkiem" ;) zdecydowanie polecam mimo kilku mankamentów, które przy całości są jedynie drobnostką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz